czwartek, 30 czerwca 2016

Początek

Za początek mojej miłości do ciebie uważam moment, gdy twoje szczęście zaczęło być dla mnie ważniejsze, niż moje własnie. I jestem szczęśliwa. Trafiłam na chłopaka, który nie chce iść ze mną do łóżka, tylko chce się koło mnie budzić.Sama czasami nie dowierzam, że to się dzieje naprawdę. I jestem taka dumna, z tego, że rozumiesz wszystko. Naprawdę rozumiesz wszystko, każdy gest, każde spojrzenie. Właśnie teraz odstawiam laptopa, muszę chwile wsłuchać się w muzykę, bo pisze już dużo bez sensu. W sumię to muszę wstać i zmyć makijaż haha. Wiem wiem, uwielbiasz o tym słuchać haha. Ale i tak mnie kochasz. To mój ulubiony argument, muszę ci o tym przypominać, jakbyś może zapomniał.  

Cząstka

Cieszę się, że ciebie spotkałam. Warto było. Warto było, żeby dowiedzieć się, że mogą istnieć takie oczy jak twoje. Niby zakochujemy się w charakterze. Ale ja, ja mocno zakochałam się w twoim wyglądzie. W sumie to najbardziej w paru cechach tego wyglądu. I często jak tak, że wystarczy jedno spojrzenie, aby trafić w sam środek naszego serduszka. I tak było. Zakochałam się w twoich oczach, które były drzwiami do serca. Widziałam jak czasami na mnie patrzyły. Jest to wzrok nie do opisania. Za każdym razem te spojrzenie było, jakbyś widział mnie po raz pierwszy. Od nowa i od nowa i od nowa się we mnie zakochiwał. Najkrótszą drogą do drugiej osoby jest uśmiech i radość. I chyba to nas stworzyło na tym pierwszym spotkaniu. W tym autobusie. W tym siedzeniu na sali. Śmialiśmy się, uśmiechaliśmy, patrzyliśmy wtedy, kiedy druga osoba nie widziała, czasami na sekunde sie stykaliśmy wzorkiem, ale równo szybko go opuszczaliśmy. Patrzyłam na te same oczy co teraz. Ale nie widziałam w nich tego samego. Za to widziałam w nich radość. Radość, która dała początek. Taką cichą i wstydliwą. I Tak jak my się zmieniliśmy, tak nasz śmiech też. Inaczej sie śmiejemy. Słychać go tak jak widać naszą miłość. Fajnie, że wtedy nie przegapiliśmy tej okazji poznania się, że później nie przegapiłeś okazji powiedzenia mi, że mnie kochasz, ,że chcesz ze mną być, że świata poza mną nie widzisz. Nauczyłam się co to znaczy tak naprawdę tęsknić, tak mocno tęsknić. Tak zakochać można się tylko raz. I nie wiem czy dałabym rade, unieść cię wysoko, ale jeśli nie, to spadniemy razem.A miłość będzie wtedy, kiedy jedno dla drugiego bedzie sie podnosić. I to bycie twoją pierwszą miłością jest naprawdę cudowne, ale dopiero zostanie tą ostatnią, będzie dla mnie doskonałe. I dużo radosci sprawa mi, to, że twoim największym i jedynym lękiem jest, to, że mnie stracisz ( co nigdy się nie wydarzy ) i nawet jeśli się rozstaniemy, to będę, to zawsze ci pomogę, to dalej będę w stanie cię przytulić i powiedzieć, że zrób to dla mnie. Oddałeś mi swoje serduszko w całości. Dla ciebie byłabym nawet w stanie zabić własne marzenia. I jesteś dla mnie deifinicją wszystkiego. Definicją uśmiechu, spojrzenia, miłości, nadzieji i życia. Sposób w jaki mówisz D**** jest inny, czuję, że moje imie w twoich ustach jest bezpieczne. I tak naprawde nie zwrot kochanie, kotek, słonce, daje mi tyle radości, ale zwrot D******, tak jak dzisiaj jak sie smialam z *****, zwrot D*****, jak coś zrobie, zwrot D***, jak na coś się nie chce zgodzić. Kochanie temu nie dorówna nigdy.  

Tarcza

I kocham cię tylko,dlatego, że należysz do mnie, mimo, że to nie jest kwestia posiadania. Dlatego, że potrzebujesz bycia kochanym, tak jak każdy. Za to jak na mnie patrzysz. A najbardziej kocham cię za to, że dzięki tobie wiem, że istnieję. I wiem, że nie zawsze umiem ci to wszystko okazać. Nie miałam się na kim tego nauczyć. Nie miałam się na kim nauczyć tego, jak funkcjonować w związku, czasem przesadzę, decyduje o tym, o czym ty powinienes zadecydowac , ale naprawde robie to wszystko tylko dlatego, że chce dla ciebie jak najlepiej, że chce cię uchronić przed wszystkim. Nawet być tą twoją głupią tarczą, brać wszystko na siebie, byle, żeby ciebie nic nie dotknęło. I obiecuję ci, że tak będzie. Jesteś moją pierwszą i ostatnią myślą dnia. I chwile z tobą były najważniejsze!! I chcę, żebyś to ty zawsze mi robił kakao, nawet jak jest bardzo mocne, jest od ciebie!!!I całował mnie w czoło, moje bezpieczeństwo jest na takim poziomie wtedy, że byłabym w stanie bić się z gołotą na pięści. I żebyś mnie uczył, jak skręcać w prawo i hamować. I mówił, że to wszystko jest beze mnie bez sensu. I jako jedyny masz taką cierpliwość do mnie. I jesteś takim moim aniołem stróżem, a ja twoim. I nie boje się zmian, jedyna jakiej się naprawdę boję to ta, że mogłabym żyć bez ciebie. Nie wiem jak to jest, że spotkaliśmy się takim przypadkiem, a czekaliśmy tak naprawde na siebie całe życie. Tę kartkę pisze mi sie najgorzej. Jest dla mnie najważniejsza, ale muszę sięgać tak głęboko siebie, że to naprawde jest trudne. I naprawdę czuję się kochana. Naprawdę. Nie na niby.

Pełnia

W chemii jest tak, że jeśli zetkną sie ze sobą dwie substancje chemiczne, i jeśli zajdzie między nimi jakaś reakcja, to obydwie ulegną przemianie. I tak jest, kiedy spotkają się dwie osoby. Zawsze się przy sobie zmieniają. I u nas też tak było. Trochę dojrzeliśmy. Zaczęliśmy postrzegać świat inaczej. W ciągu 3 miesięcy, razem przeszliśmy przez choroby i śmierć bliskich, rozstania, złe i dobre chwile. I to własnie było jak film. I tak jak się mówi, że reklamy podczas przerwy to nasze szczescie, a cale zycie to przykre sytuacje, tak u nas było odwrotnie. 5 minut szczęścia, warte było tysięcy lat bólu. Pewnie dużo się naauczyliśmy w tym związku. I oby się nam to nie przydało do kolejnego ( którego nie będzie bo jesteśmy dla siebie stworzeni ). Na pewno nasz światopogląd uległ zmianie. Ciekawi mnie jak ty mocno zmieniłeś swoje spojrzenie na wszystko. Przecież kiedy zaczynaliśmy, byliśmy całkiem inni. Pamiętasz tamten nieudany pocałunek? Haha, albo siedzenie na ławce? Siedzenie na rynku? Różę? Pierwsze jazdy motorem? Wszystko się zmieniło. I wszystko zostało tak mocno w tyle. Ile osób siedziało na tej ławce. Ile udanych pocałunków było. Ile osób usiadło po nas na rynku. Róża zwiędła. Motor się zepsuł. I mimo wszystko, że to jest tak daleko, ciągle tym żyjemy. Ciągle wracamy do tego wszystkiego. Z jednej strony to trochę przykre. Pierwsze chwile razem bardziej nas zaskakiwały., Wszystko było pierwsze. Ale zakochuje się w tobie ciągle od nowa. . Patrzę na ciebie nie tak jak wtedy, patrzę codziennie inaczej. I lubię wspominać to jak było. Bo było inaczej. Latała nad nami magia i to wszystko było pięknę. Teraz jest bardziej dojrzałe, dużo rzeczy jest podobnych, mniej zaskoczeń, ale to nic. Czuję się, jakby każdy dzień był inny. Bo jest. Tak jak my już jesteśmy inni.

Niedokończona kartka

Ciekawi mnie jak to jest z człowiekiem, który nie ma rąk. Ciekawe co czuje, gdy nie może przytulić ukochanej osoby. Nie mam weny, żeby pisać dalej na tej kartce. Ale zostawie ją. Obiecałam sobie, że nic nie usunę.

Szum

Są osoby, przy których po prostu czujesz, że zostaną, że będą zawsze. Czasami one też mogą zniknąć. Wiesz, że wrócą. Wracają, jakby czas stanął w miejscu. Często może być to brakiem naszej empatii. Ale najsilniej kochają osoby, które najmniej o tym krzyczą. Idzie to wyczytać w ich gestach, spojrzeniu i oddaniu. W każdej sekundzie dają nam znać o sobie. Jeśli ktoś nigdy nie czuł się kochany, to nie uwierzy, że ktoś może go nagle pokochać. Nie da sobie tego wmówić. Jednak osoba poznana przypadkiem, z reguły robi najwięcej szumu w naszym życiu i tak było w tym przypadku.
Poznajesz kogoś. Zaczynasz każdą kartkę od tego zdania. Więc poznajesz kogoś. Kogoś kto zmienia wszystko. Dzień staje się nocą i noc dniem. Ciężko napisać kolejną kartkę o kimś tak, żeby nic się nie powtórzyło. Ale nie w tym wypadku. Co do jego osoby nigdy nie brak mi weny. Czasami nastaje chwila wątpliwości. Czasami powiemy za dużo. Czasami zrobimy coś, o czym decyduje impuls. Ale to nic. Nic. A dlaczego nic? Bo bez was nic nie istnieje. I choćbyście uciekali od siebie na drugi koniec świata i tak się spotkacie. To jest właśnie przeznaczenie. Kiedy wasze różne charaktery pasują do siebie jak puzzle. Nawzajem się uzupełniacie. Często po prostu szukamy w tej osobie innej cechy. Czegoś nam brakuje, coś nam przeszkadza. Ale pod lufą nawet tafla wody nie jest idealnie gładka. Wasz związek zmienia się razem z wami. Zmienia się wasze zachowanie, cechy, wygląd, to coś jak księzyć, aż w końcu następuje pełnia. Pełnia. Nic więcej nie chcecie, tak jak w nocy poza księżycem nic nie widać, tak wy poza sobą nic nie widzicie. I nie chcecie zobaczyć. To nie jest potrzebne, na pewno nie w tym momencie.

Zabawa w chowanego

 Cały czas szukałam ciebie, a odnalazłam siebie. Pisałam już o tym kiedyś. Nienawidzę pisać w pierwszej osobie jeśli chodzi o uczucia, aaaaa. Ale dobra. Będziesz słyszał moje słowa. Będziesz się czuł, jakbym stała za tobą. Jakbym miała rękę na karku i całowała w policzek. Będziesz widział tego ducha. Będziesz akurat pewnie słuchał jakiejś muzyki jak my zawsze. Będziesz pewnie siedział już sam. Na pewno będziesz siedział sam. Zanim Cię poznałam to wszystko wyglądało inaczej. Miałam mieć dużo pieniędzy zarobionych na czymś czego nie lubiłam, ale było trudne, więc podobało mi się. Chciałam tylko latać. Nic mnie nie interesowało, Biegłam. Byłam ciągle w ruchu. I mimo, że się zatrzymywałam to biegłam. Nie miałam czasu na uczucia. Był powód tego wszystkiego. W mojej rodzinie, a konkretniej w moim i pani X przypadku zdarzyło się coś co nie powinno nigdy się zdarzyć. Obydwie straciłyśmy do wszystkiego szacunek. Nie było zasad, nie było granic. Ona przestała być w ogóle odporna psychicznie ja poszłam w tą drugą stronę. I wiedziałam, że jeśli tego nie zaakceptuje, to nie da mi to spokoju i nie pojde dalej. Czasami coś się dzieje bez nas. Nie mamy na to wpływu. Ale czasami czytamy sms-a, który przewraca nasze życie. Który niszczy nawet małą osóbke, która kochała wszystko co istniało, nawet głupi kamień.
Więc, w pewnym momencie poznajesz kogoś. Aaaaaaaaaa, znowu trzecia osoba...

Więc w pewnym momencie poznałam ciebie. Pokazałeś mi życie z całkiem innej perspektywy. Że nie każdy nas zrani. Tylko u ciebie poczułam te bezpieczeństwo. Tylko z tobą skoczyłabym pod pociąg. Tylko w twoich oczach płynę. Nie chciałaś już tego wszystkiego, wystarczyło mi, że kogoś kocham i ktoś mnie kocha, a cała reszta naprawde nie ma znaczenia. 

niedziela, 26 czerwca 2016

Wspomnienia

    Mogłabym żyć samymi wspomieniami. Mówię naprawdę. Nie na niby. Przeżyłam już swoją miłość życia, nie mam pewności, że to ona, ale tak sądzę. W sumie to mam pewność. To się czuję. Spędziliśmy ze sobą bardzo dużo czasu, za dużo aż. Nie. Wciąż za mało. Wcześniej nie wiedziałam, że to tak w ogóle może wyglądać. Wcześniej nawet o tym nie marzyłam, a teraz prawie mnie to nie rusza. Nie odczuwam tak emocji. Jedyny ból jaki można mi zadać to słowami. Wystarczy dobrze je ubrać. Czego prawie nikt nie potrafi. Czy są osoby, z którymi podczas rozmowy zwiedzam kosmos? Są. On nie zawsze umie mówić. To nic. Biją od niego emocje, których ja nie umiem nigdy wyczuć. Cieszę się, że go poznałam. Dużo kartek mu poświęciłam. I dużo rzeczy dla niego rzuciłam. Warto było? Tak. Był osobą, która pokazała mi, że miłość i rzecz, którą lubimy robić wystarczy. Nie trzeba dążyć do pieniędzy, samych sukcesów, nie odczuwania emocji, nie trzeba robić wszystkiego na siłę, trzeba żyć naprawdę. Chore ambicje nie są okej. Mogłam mieć wszystko. Mogłam. Nie będę już tego miała. Ale czy byłam szczęśliwa? Nie. Nigdy. Miałam mieć wszystko, a nie daje sobie rady z najprostszymi rzeczami. Przeżyłabym życie na niby. Dla mnie miłość nigdy nie była ważna, chciałam tylko coś osiągać, ciągle coś nowego. Nie było siły na naukę czegoś? Proszki. Zryta psycha. Wszystko można zniszczyć. Jednocześnie pewność siebie jak góra, a jednocześnie chowanie się za wielkimi ubraniami, i jak ktoś ma to zrozumieć. Paradoks. Nienormalnośc. Ale to nic, mam kogoś kto mnie kocha. Kogoś kto nie próbuje na siłę dowiedzieć się jaka jestem. Kogoś kto odkrywa to sam. Kogoś kto się w tym zatraca i to kocha.



sobota, 25 czerwca 2016

Strach

   Czym naprawdę jest strach? Przecież nie boimy się ciemności, tylko tego co się w niej znajduje. Nie boimy się człowieka, tylko tego co nam może zrobić. Nie boimy się wysokości, tylko tego, że możemy spaść. Nie boimy się wody, tylko tego, że możemy się utopić. Strach jest emocją. Jak każda emocja mija- i to jest w nim pięknę. Jeśli nie czulibyśmy strachu nie znalibyśmy najlepszego uczucia jakie istnieje- bezpieczeństwa. Mało kto potrafi dać nam to bezpieczeństwo. Jak ja je kojarzę? Kojarzę je z wtuleniem się w niego. Czuję jego perfumy, ręcę i ciepło bijące od klatki piersiowej. Czuję, że te serduszko, te jego serduszko, jest dla mnie, że nie pozwoli mi zrobić nigdy krzywdy. Drugą rzeczą, która daje mi bezpieczeństwo jest jego wzrok. Pamiętam jak kiedyś nocowałam u niego i wracaliśmy nad ranem, motorem, zaczęłam coś mówić, a on przechylił głowę do profilu tak, że widziałam jego długie rzęsy i oczy, z których aż bił ból i smutek, wpatrujące się w bok. Nigdy bym nie wymazała z pamięci tego obrazu. Jest jeszcze jego uśmiech, którego nikt inny nie ma. Nikt nie ma uśmiechu jokera. Jego kąciki idą szpiczasto w górę. Te cechy mi uświadomiły, że go kocham, a jeśli się kogoś kocha, to nie da się bać, jest się gotowym nawet na śmierć, byle razem.

Pisanie

   Co jest najgorszą i najbardziej martwiącą rzeczą w pisaniu? Fakt, że większość pomysłów, zdań i wyrazów, ktoś już wykorzystał. I mimo tego, że dla róznych osób to samo zdanie niesie całkiem inne przesłanie, to jest to problem. Kopiowanie. Nie, po prostu podobne myśli. Przecież są miliardy piosenek, miliardy książek, wierszy, więc jak to jest możliwe, że kolejne miliardy się przebijają? Co zrobić, żeby to ten tekst był wyjątkowy, a nie wyglądał jak marna kopia czegoś? Trzeba wkładać w to dużo uczuć. Za dużo. Pisać w sztormach emocji. Wtedy kiedy naprawdę czujemy. Kiedy psychika już przenosi się aż na ciało. To nie mogą być takie normalne emocje. To muszą być silne emocje. Pewne. Musi ich być dużo. Nigdy za mało. Jeszcze pisanie na przymus. Próbuję tak czasami. Ale to nic nie wychodzi. Jednak wena to jest coś czego nie ma ciągle. Przychodzi i odchodzi. Częściej jej nie ma niż jest. Jeszcze jakaś muzyka, żeby nie móc się całkowicie skupić na tekście. Tak nie można. Trzeba słyszeć słowa, żeby umieć je oddać. Monologi są słabe. Dialogi są okej. Oo i coś słodkiego, tak. To też jest ważne. Pisanie w nocy. Inaczej ciężko. W momencie jak piszę, jestem w innym świecie, nie jest tak , że siędzę przed tym komputerem i wzrok klawiatura-ekran-klawiatura i tak w nieskończoność, ja widzę słowa. Latające słowa przed moimi oczami. Jeśli wpadnie mi coś do głowy, to ja tego nie przenoszę na kartkę. To nie te słowa. Przenoszę te, które mi przelatują przed oczami. Jak muzyka. Płyną. Same. Liczą się dla mnie głównie słowa. Wole je niż gesty. Muszę dużo słyszeć. Muszę mieć ciągle puszczoną muzykę. Słowa. Słowa. Słowa. Otaczam się ciągle nimi. Jakbym miała inaczej pisać? Przecież to samo nie przyszło. Wszystkiego trzeba się nauczyć. Dalej nie umiem. Umiem wymyślać tekst, ale nie mam wprawy w tworzeniu poprawnych zdań i w tej całej gramatyce. Dlaczego nikt tego nie dostrzega? Bo nikt tego nie czyta jak ksiązki. Ktoś to czyta jako moje słowa. Jakby je słyszał. Pisanie nie jest trudne, nie można widzieć tylko białego i czarnego, trzeba widzieć każdy kolor, 1000000 odcieni każdego koloru. Trzeba być mocno wyczulonym na wszystko. Trzeba umieć wszystko ubrać w słowa. Najtrudniejszą sztuką jest przekształcanie emocji w słowa. Gestów. Ta osoba, która to czyta, musi to czuć. Musi znaleźć się w innym świecie. Czy czytanie książek w tym pomaga? Czytanie książek uświadamia nam ile dobrych zdań ktoś już użył. To dobija, ale trzeba się wymieniać doświadczeniem. Najgorsze są takie momenty jak te, że trzeba szybko coś zrobić i zapomina się jakiegoś pięknego zdania. Ważnego zdania. Fajne jest takie pisanie. Luźne. Na luźny temat, a jednak konkretne. Nigdy nie czytam tego co napisałam. Nigdy nic nie zmieniam, więc nawet nie wiem jak ta całość brzmi. Ciekawi mnie, czy pisać może się nauczyć każdy. Pewnie tak, przecież mówić umie każdy, więc podobnie jest z pisaniem. Chociaż ja nie umiem mówić. Nie umiem znaleźć słów. Kartka lepiej rozumie. Wchłania łzy, a nie je wyciera. Nie pyta, po prostu pozwala się wyżalić, podrzeć ją i tworzyć od nowa.
Od nowa.

Granice

    Jedyna rzecz, którą tak uwielbiamy przekraczać. W sumie czy one istnieją? Są rzeczy, które jesteśmy w stanie zrobić tylko po dłuższym zastanowieniu się. Więc lepiej się nie zastanawiać.
Każdą chciałabym przekroczyć. Nie interesują mnie one. Taki żarcik. Właśnie, że interesują. Ale tylko pod względem ich końca i początku. Przecież jeśli chcemy zobaczyć coś więcej, najpierw musimy otworzyć oczy. Często myślimy, że je otworzyliśmy maksymalnie, a tak naprawdę nie wyglądamy poza horyzont swoich źrenic. Bo jak to zrobić, jeśli nie interesuje nas więcej niż czubek własnego nosa. Przecież nie jest ważne to, co dzieje się innym, ważne jest to, co dzieje się nam. I po części się z tym zgadzam. Mówi się, że to co dajemy zwróci się nam z podwójną siłą. Ale tak nie jest. Jeśli ktoś wierzy w karmę, to często jego uczynki są udawane. Liczy, że jak raz pomoże bezdomnemu to coś dostanie w zamian. W momencie kiedy dzieje mu się coś złego, narzeka, że nic do niego nie wraca. Chcemy, żeby wracały do nas tylko te dobre rzeczy. Te złe nie. Te dobre.Czy jeśli kogoś okłamiemy to marzymy o tym, żeby ktoś inny nas oszukał ? Mocniej oszukał? Przecież ze zdwojoną siłą. Więcej popełniamy złych uczynków niż dobrych. Mówi się, że człowiek rodzi się zły. Według mnie człowiek rodzi się z pustą tablicą. Nie dziedziczymy cech po rodzicach. Nawet jeśli byłoby to udowodnione naukowo (wszystko da się udowodnić naukowo) to bym tak nie sądziła. Często mówi się, że córka jest taka gadatliwa jak mama, albo syn taki cichy jak tata. Oni tego nie odziedziczyli. Oni się po prostu tego przy nich nauczyli. Taki nawyk.