Mogłabym żyć
samymi wspomieniami. Mówię naprawdę. Nie na niby. Przeżyłam już
swoją miłość życia, nie mam pewności, że to ona, ale tak
sądzę. W sumie to mam pewność. To się czuję. Spędziliśmy ze
sobą bardzo dużo czasu, za dużo aż. Nie. Wciąż za mało.
Wcześniej nie wiedziałam, że to tak w ogóle może wyglądać.
Wcześniej nawet o tym nie marzyłam, a teraz prawie mnie to nie
rusza. Nie odczuwam tak emocji. Jedyny ból jaki można mi zadać to
słowami. Wystarczy dobrze je ubrać. Czego prawie nikt nie potrafi.
Czy są osoby, z którymi podczas rozmowy zwiedzam kosmos? Są. On
nie zawsze umie mówić. To nic. Biją od niego emocje, których ja
nie umiem nigdy wyczuć. Cieszę się, że go poznałam. Dużo kartek
mu poświęciłam. I dużo rzeczy dla niego rzuciłam. Warto było?
Tak. Był osobą, która pokazała mi, że miłość i rzecz, którą
lubimy robić wystarczy. Nie trzeba dążyć do pieniędzy, samych
sukcesów, nie odczuwania emocji, nie trzeba robić wszystkiego na
siłę, trzeba żyć naprawdę. Chore ambicje nie są okej. Mogłam
mieć wszystko. Mogłam. Nie będę już tego miała. Ale czy byłam
szczęśliwa? Nie. Nigdy. Miałam mieć wszystko, a nie daje sobie
rady z najprostszymi rzeczami. Przeżyłabym życie na niby. Dla mnie
miłość nigdy nie była ważna, chciałam tylko coś osiągać,
ciągle coś nowego. Nie było siły na naukę czegoś? Proszki.
Zryta psycha. Wszystko można zniszczyć. Jednocześnie pewność
siebie jak góra, a jednocześnie chowanie się za wielkimi
ubraniami, i jak ktoś ma to zrozumieć. Paradoks. Nienormalnośc.
Ale to nic, mam kogoś kto mnie kocha. Kogoś kto nie próbuje na
siłę dowiedzieć się jaka jestem. Kogoś kto odkrywa to sam. Kogoś
kto się w tym zatraca i to kocha.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz