Co jest
najgorszą i najbardziej martwiącą rzeczą w pisaniu? Fakt, że
większość pomysłów, zdań i wyrazów, ktoś już wykorzystał.
I mimo tego, że dla róznych osób to samo zdanie niesie całkiem
inne przesłanie, to jest to problem. Kopiowanie. Nie, po prostu
podobne myśli. Przecież są miliardy piosenek, miliardy książek,
wierszy, więc jak to jest możliwe, że kolejne miliardy się
przebijają? Co zrobić, żeby to ten tekst był wyjątkowy, a nie
wyglądał jak marna kopia czegoś? Trzeba wkładać w to dużo
uczuć. Za dużo. Pisać w sztormach emocji. Wtedy kiedy naprawdę
czujemy. Kiedy psychika już przenosi się aż na ciało. To nie mogą
być takie normalne emocje. To muszą być silne emocje. Pewne. Musi
ich być dużo. Nigdy za mało. Jeszcze pisanie na przymus. Próbuję
tak czasami. Ale to nic nie wychodzi. Jednak wena to jest coś czego
nie ma ciągle. Przychodzi i odchodzi. Częściej jej nie ma niż
jest. Jeszcze jakaś muzyka, żeby nie móc się całkowicie skupić
na tekście. Tak nie można. Trzeba słyszeć słowa, żeby umieć je
oddać. Monologi są słabe. Dialogi są okej. Oo i coś słodkiego,
tak. To też jest ważne. Pisanie w nocy. Inaczej ciężko. W momencie
jak piszę, jestem w innym świecie, nie jest tak , że siędzę
przed tym komputerem i wzrok klawiatura-ekran-klawiatura i tak w
nieskończoność, ja widzę słowa. Latające słowa przed moimi
oczami. Jeśli wpadnie mi coś do głowy, to ja tego nie przenoszę
na kartkę. To nie te słowa. Przenoszę te, które mi przelatują
przed oczami. Jak muzyka. Płyną. Same. Liczą się dla mnie głównie
słowa. Wole je niż gesty. Muszę dużo słyszeć. Muszę mieć
ciągle puszczoną muzykę. Słowa. Słowa. Słowa. Otaczam się
ciągle nimi. Jakbym miała inaczej pisać? Przecież to samo nie
przyszło. Wszystkiego trzeba się nauczyć. Dalej nie umiem. Umiem
wymyślać tekst, ale nie mam wprawy w tworzeniu poprawnych zdań i w
tej całej gramatyce. Dlaczego nikt tego nie dostrzega? Bo nikt tego
nie czyta jak ksiązki. Ktoś to czyta jako moje słowa. Jakby je
słyszał. Pisanie nie jest trudne, nie można widzieć tylko białego
i czarnego, trzeba widzieć każdy kolor, 1000000 odcieni każdego
koloru. Trzeba być mocno wyczulonym na wszystko. Trzeba umieć
wszystko ubrać w słowa. Najtrudniejszą sztuką jest
przekształcanie emocji w słowa. Gestów. Ta osoba, która to czyta,
musi to czuć. Musi znaleźć się w innym świecie. Czy czytanie
książek w tym pomaga? Czytanie książek uświadamia nam ile
dobrych zdań ktoś już użył. To dobija, ale trzeba się wymieniać
doświadczeniem. Najgorsze są takie momenty jak te, że trzeba
szybko coś zrobić i zapomina się jakiegoś pięknego zdania.
Ważnego zdania. Fajne jest takie pisanie. Luźne. Na luźny temat, a
jednak konkretne. Nigdy nie czytam tego co napisałam. Nigdy nic nie
zmieniam, więc nawet nie wiem jak ta całość brzmi. Ciekawi mnie,
czy pisać może się nauczyć każdy. Pewnie tak, przecież mówić
umie każdy, więc podobnie jest z pisaniem. Chociaż ja nie umiem
mówić. Nie umiem znaleźć słów. Kartka lepiej rozumie. Wchłania
łzy, a nie je wyciera. Nie pyta, po prostu pozwala się wyżalić,
podrzeć ją i tworzyć od nowa.
Od nowa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz